Sesja rodzinna w plenerze to już coroczna tradycja małej Lili. Zazwyczaj spotykamy się na przełomie września i października, ale chyba mamy sporo szczęścia, bo słońce kolejny raz nam dopisało. To jesień jaką, chyba wszyscy, kochamy. Cieple światło, kolorowe liście, brak tłumów i lekkie jesienne stylizacje.
Bardzo lubię, kiedy sesje rodzinne wyglądają właśnie tak – spontanicznie, radośnie, jak rodzinny niedzielny spacer i zabawa w parku. Jest bliskość, radość, czułość. Przytulanie, wygłupy, bitwa na poduszki, wspinanie na drzewa. Istota rodzinnej miłości i ciepła. To jest to, co chcemy zapamiętać, zachować na zawsze, nie tylko w rodzinnym albumie.
Rodzina Lili jest bardzo kreatywna. Stylizacja dziewczynki oraz poduchy to dzieło jej mamy, która działa pod marką Maopa Handmade. A Lili – jak sami widzicie- pozuje jak zawodowa modelka. Muszę przyznać, ze ma już doświadczenie, ale sesja to dla niej dobra zabawa, czas spędzany z rodzicami. Myślę, że w takiej sytuacji dziecko w ogóle nie czuje, że pozuje do zdjęć. To prawdziwe emocje i naturalny uśmiech. Zresztą nikt nie potrafi rozbawić córeczki tak, jak robi tatuś i czule przytulić, tak jak robi to mamusia.
A gdy mamy już wspólne ujęcia całej rodzinki znajdzie się tez chwila na romantyczne zdjęcie rodziców:) Love is in the air!
Sesja rodzinna w plenerze Poznań – zdjęcia: Marta Kuchcińska